W natłoku zajęć czasami znajduję czas, żeby coś nowego opublikować... Ale nie oznacza to, że jak nie publikuję to nic się nie dzieje:) Dzieje się bardzo dużo!
Lawiruję między koralikami i sutaszem, szydełkiem i kordonkiem, oraz czasem jeszcze do tego dochodzi fimo.
Często słyszę, czy nie szkoda mi na to wszystko czasu. Odpowiadam jednoznacznie: NIE! a nawet dodaję iż mam go za mało na robótki, koraliki i inne wszystkie piękne rzeczy.
Dziś koleżanka ze studiów zapytała mnie, ile czasu zajęło mi zrobienie kolczyków, które aktualnie miałam na sobie. A dokładnie te:
Podliczając CAŁĄ włożoną pracę, czyli: wymyślenie i rozrysowanie projektu, skomponowanie i dopasowanie materiałów, wybór kolorystyki, oraz meritum - czyli uszycie kolczyków wraz z ich wykończeniem (które też trochę czasu pochłania), a także zrobienie zdjęć, wyszło mi +/- 8h.
A reakcja koleżanki następująca: AŻŻŻ TYLE??? A JA MYŚLAŁAM ŻE ZROBIENIE TAKICH KOLCZYKÓW TO OD PÓŁ GODZINY DO GODZINY....
No, ja to w szoku, że tak myślała, a ona w szoku, że tyle to trwało...
Nie wspominam juz o tych wszystkich pracach, które leżą w kącie, bo służyły jako trening przed konkretnym dziełem, nie liczę zmarnowanego sznurka, który po zszyciu nie zawsze wyglądał tak jak chciałam i w efekcie a moim afekcie kończył w kawałkach:)
Tworzenie biżuterii to nie szybka i nie jednorazowa akcja - to proces.
A przechodząc do tytułowego dzieła, przedstawiam Wam...
Rose Gold - to delikatny i subtelny naszyjnik, którego serce stanowi kaboszon howlitu, misternie oplecionego koralikami w barwach beżu, różowego złota oraz perłowej bieli. Nośnikiem jest sznur wykonany całkowicie z koralików metodą Cubic Raw zwieńczony białą perełką.
I ani jednego metalowego drucika, gwoździa, szpilki - nic :) tylko koraliki i żyłka.
Lawiruję między koralikami i sutaszem, szydełkiem i kordonkiem, oraz czasem jeszcze do tego dochodzi fimo.
Często słyszę, czy nie szkoda mi na to wszystko czasu. Odpowiadam jednoznacznie: NIE! a nawet dodaję iż mam go za mało na robótki, koraliki i inne wszystkie piękne rzeczy.
Dziś koleżanka ze studiów zapytała mnie, ile czasu zajęło mi zrobienie kolczyków, które aktualnie miałam na sobie. A dokładnie te:
Podliczając CAŁĄ włożoną pracę, czyli: wymyślenie i rozrysowanie projektu, skomponowanie i dopasowanie materiałów, wybór kolorystyki, oraz meritum - czyli uszycie kolczyków wraz z ich wykończeniem (które też trochę czasu pochłania), a także zrobienie zdjęć, wyszło mi +/- 8h.
A reakcja koleżanki następująca: AŻŻŻ TYLE??? A JA MYŚLAŁAM ŻE ZROBIENIE TAKICH KOLCZYKÓW TO OD PÓŁ GODZINY DO GODZINY....
No, ja to w szoku, że tak myślała, a ona w szoku, że tyle to trwało...
Nie wspominam juz o tych wszystkich pracach, które leżą w kącie, bo służyły jako trening przed konkretnym dziełem, nie liczę zmarnowanego sznurka, który po zszyciu nie zawsze wyglądał tak jak chciałam i w efekcie a moim afekcie kończył w kawałkach:)
Tworzenie biżuterii to nie szybka i nie jednorazowa akcja - to proces.
A przechodząc do tytułowego dzieła, przedstawiam Wam...
Rose Gold - to delikatny i subtelny naszyjnik, którego serce stanowi kaboszon howlitu, misternie oplecionego koralikami w barwach beżu, różowego złota oraz perłowej bieli. Nośnikiem jest sznur wykonany całkowicie z koralików metodą Cubic Raw zwieńczony białą perełką.
I ani jednego metalowego drucika, gwoździa, szpilki - nic :) tylko koraliki i żyłka.